http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy. Tutaj = http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

Ogłoszenie

Ktoś wkradł się na moją pocztę, więc kończymy zabawę na tej domenie. Nie myślcie sobie, żę to oznacza koniec Crystala! Po prostu się przeporwadzamy.


http://www.pokemon-crystal.aaf.pl

  • Index
  •  » Archiwum
  •  » Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

#21 2012-06-20 17:36:59

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

- Hahah - zaśmiał się uroczo - Jak sobie życzysz, Abby. Chyba idziemy w tę samą stronę, więc nie stracę swego cennego czasu; przynajmniej mam taką nadzieję. - rzekł Miachael, po czym zgrabnie wstał z ziemi i otrzepał swoje rurko podobne spodnie.
- To jak, ruszamy? - powiedział kończąc oczyszczanie spodni i wysunął rękę w przemiłym geście, pokazując coś w stylu "panie przodem".


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#22 2012-06-20 19:20:48

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Przewróciłam oczami i pchnęłam Michaela tak, abyśmy szli ramię w ramię. Nie chciałam wystawiać się na ciosy, zwłaszcza, że nadal mu nie ufałam.
- Więc...opowiedz mi coś o sobie. I tak póki co nic oprócz wędrowania nie będziemy robić, więc możesz śmiało przekazać mi swoją historię, oraz wyjaśnić czym jest ta Twoja glidia światła. - zagaiłam uprzejmie, mimo że w środku byłam napięta jak struna, czekając na jego odpowiedź. Niech tylko spróbuje się wymigać od odpowiedzi, a znowu wyląduje na plecach, i wtedy nie będzie miał innego wyjścia, aniżeli udzielić mi odpowiedzi na pytania. Myślisz, że jest bezpieczny? - zapytałam jeszcze Raltsa. Co jak co, ale ten malec miał nosa..



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#23 2012-06-22 11:09:02

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Ralts kiwnął lekko głową w przyjemnym geście. Chyba uważał, że Michael nic Wam nie zrobi.
- A więc... może zaczniemy od glidii. Ostrzegam, że będę paplał długo, ale... sama tego chciałaś. - Michael uśmiechnął się lekko i kontynuował - Niegdyś glidia światła była organizacją, która miała na celu ochronę rzadkich gatunków pokemonów zagrożonych wyginięciem, oraz automatycznie ich trenerów. Mój ojciec był jej założycielem, oczywiście "szefem szefów" jednocześnie. Sam, osobiście szkolił wojowników glidii, aby ci jak najlepiej wypełniali służbę wobec kraju. Świetność glidii trwała długo, aż do czasu, gdy mój ojciec zmarł. Dokładnie 23 czerwca, rok temu. Jego najlepszy uczeń Natsu-chan miał przejąć władzę nad glidią. Czemu ja nie mogłem dostąpić tego zaszczytu? Mimo, że byłem jego synem, nadal jestem, traktował mnie tak, jak każdego innego ucznia glidii. Byłem słaby, bardzo słaby. Nic mi nie wychodziło. Pewnego dnia ojciec stwierdził, że nie ma sensu dalej tracić na mnie czasu... i wyrzucił mnie... wyrzucił z glidii. A cały majątek, wiedzę i wszystko, co najcenniejsze przepisał Natsu. Myślał, że on najlepiej dokończy jego dzieło, lepiej, niż ja. Czułem się strasznie. Po jego śmierci wyjechałem do Sarao, tam postanowiłem rozpocząć studia lekarskie. Niestety, Natsu władza uderzyła do głowy. Wciąż było mu mało, wszystko, co robił, było według jego niewystarczające. Zboczył z toru wytyczonego przez mojego ojca. Stał się podłym, rządnym władzy i krwi przyszłym dyktatorem. A teraz? Teraz glidia już nie chroni, nie daje światła... teraz glidia pragnie władzy. Zamiast chronić pokemony, wyłapuje te najsilniejsze, modyfikuje je genetycznie i zbiera dla Natsu armię, która ma pomóc mu w zawładnięciu całym regionem Unova, potem następnym sąsiednim regionem, aż w końcu, całym krajem. Gdy dowiedziałem się o jego planach na przyszłość, przerwałem studia i wyruszyłem w drogę. Tak, wiem, jestem do niczego, nie wiem jakim cudem uda mi się go powstrzymać, ale nadzieja nigdy mnie nie opuści. Muszę to zrobić... dla ojca. Pokażę mu, że jestem godny nazywania się jego synem... pokażę... - głos załamał mu się przy ostatnim słowie. Spojrzałaś na niego. Spuścił głowę, a mała łza spłynęła mu po twarzy. Miała być niezauważalna, najwyraźniej zamaskowanie jej nie udało mu się.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#24 2012-06-22 13:38:02

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Chłonęłam każde jego słowo, bacznie mu się przyglądając. Faktycznie chłopak wyglądał na lekko zażenowanego, zdenerwowanego i zranionego werdyktem swojego ojca, i nie dziwiłam mu się, mimo że u mnie dodatkowo dochodził jeszcze większy ból, bo ja moim rodziców nigdy nie znałam.
- Cóż, rozumiem to, a skoro już idziemy razem, to chętnie Ci pomogę odzyskać honor i szacunek innych z tej glidii. Tylko uprzedzam, że sama mam pewną sprawę  do załatwienia, której nie mogę odkładać - oznajmiłam, po czym mój głos stwardniał - Odebrano mi jedyną osobę, która była moją rodziną, i muszę ją uratować, i możliwe, ze nie obejdzie się bez wylewu krwi, więc jeśli to Ci nie przeszkadza, myślę, że się dogadamy. Ostrzegam jeszcze, że wypadałoby, abyś umiał się bić. - powiedziawszy to mrugnęłam do niego. Polubiłam tego chłopaka i czułam, że możemy się świetnie dogadać..

Ostatnio edytowany przez Itaschi (2012-06-22 13:39:01)



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#25 2012-06-22 15:31:33

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Michael momentalnie rozpromieniał, w prawdzie bardzo lekko promieniał, ale promieniał.
- W prawdzie nie chodzi tu już tylko o mój honor, ale o te pokemony, które oni krzywdzą. Niewykluczone, że krzywdzą też ludzi... Kto odebrał Ci tę osobę? To... straszne.  - przerwał na chwilę, spojrzał na Ciebie pokazując swoje głębokie współczucie, po czym zaczął ciągnąć swoją wypowiedź dalej - Umiem się bić, jasne, że umiem. A rozlew krwi to nic... w końcu jestem mężczyzną. - po wypowiedzeniu ostatniego zdania wyprostował się, ukazując przepiękny całokształt swoich mięśni. Trzeba przyznać, że był całkiem dobrze zbudowany.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#26 2012-06-22 15:39:51

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Uniosłam brew w rozbawieniu.
- Zauważyłam. - wymamrotałam i odwróciłam wzrok, lekko się rumieniąc. Wzięłam głęboki wdech. - Nie mam bladego pojęcia, kto porwał Russell'a, i tu jest problem. Nawet nie wiem, gdzie go szukać. - wyjaśniłam zarówno zdenerwowana jak i zrozpaczona. Zawsze miałam wszystko pod kontrolą, a jeśli nie, była cała szata możliwości; teraz nie miałam nic. Zerknęłam niepewnie na Ralts'a. Może Ty masz jakieś pomysły? - zapytałam z nutką nadziei w głosie, nadal maszerując. Cieszyłam się, że jest ze mną Michael, bo czułam się dość samotnie, ale najbardziej pragnęłam się na czymś wyładować, najlepiej na jakimś zapyziałym złoczyńcy.

Ostatnio edytowany przez Itaschi (2012-06-22 15:40:37)



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#27 2012-06-22 16:04:23

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Ralts chciał coś powiedzieć, ale nagle się zatrzymał. Stój..., wysłał Ci tylko krótką informację. Michael oczywiście nic nie wiedział i szedł dalej. Momentalnie coś bardzo szybkiego sprzedało mu cios prosto w twarz i zniknęło w krzakach. Ralts miał rację, coś Was atakuje. Michael wykrzywił się lekko, przesunął ręką po szczęce i dziwnie ustał na środku niewielkiej drogi.
- Wyłaź, draniu - ledwo skończył, a z krzaków wyłoniła się obrzydliwie brudna postać. Mężczyzna pokazał w szerokim uśmiechu brudne zęby, w tym jeden zrobiony najwyraźniej ze złota. Michael natomiast, niespodziewanie dla bandyty, pokazał w takim samym, nikczemnym uśmiechu białe jak śnieg, drobne ząbki.
- Na co czekasz? Uderz jeszcze raz, ciekawe, czy Ci się uda - chłopak rzucił jedno zdanie w stronę bandyty, a ten był już w trakcie ataku. Odwróciłaś się w stronę Raltsa, aby spytać go, co zrobić. Uważaj! - usłyszałaś tylko cichy impuls w mózgu. Dwóch tak samo brudnych bandytów, jak ich kolega wyskoczyło zza krzaków za Tobą. Kilku, chyba trzech wyskoczyło obok Raltsa. Robiło się trochę... nieciekawie.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#28 2012-06-22 16:21:08

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Moje serce zaczęło bić szybciej, i poczułam przepływ adrenaliny. Oczywiście, bałam się ich, bo wcześniej nigdy nie biłam się z ludźmi, zwierzęta to co innego, ale wiedziałam, że zasada jest podobna, a ci tutaj zdecydowanie nie należą do miłych i uprzejmych dorosłych, tak więc nie musiałam stosować żadnych ulg. Dodatkowym kopem był fakt, że jeden z tym napakowanych idiotów rzucił się na Michaela. Najwyraźniej polubiłam go bardziej niż mi się wydawało, gdyż nagle poczułam chęć chronienia go, mimo że sam świetnie mógł o siebie zadbać, a dokładniej, właśnie to robił, bijąc jednego ze zbirów. Podjęłam decyzję w ułamku sekundy - złapałam za strzałę, naprężyłam cięciwę i strzeliłam w kolano jednego z mężczyzn. Następnie przykucnąwszy wystrzeliłam w powietrze, atakując drugiego łotra z pół-wykopu i posłyłając go - jak miałam nadzieję - na ziemię. Użyj podwójnego zespołu i zdezorientuj ich! - poleciłam Ralts'owi, zerkając kątem oka, jak radzi sobie mój towarzysz, po czym przygotowałam kolejną strzałę.



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#29 2012-06-22 16:35:54

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Mężczyzna padł momentalnie na podłogę, potem drugi. Zdezorientowani przez Raltsa pozostali kiwali się w lewo i prawo, wystawiając się bezwiednie na atak. Rzuciłaś jedno, szybkie spojrzenie w stronę Michaela. Jednym ciosem powalił bandytę na kolana, oczywiście musiał mu oddać za cios w twarz, więc powiedział coś do niego, nie miałaś czasu słuchać. Zauważyłaś tylko, że nie zrobił nic więcej, zostawił bandytę zwijąjącego się na ziemi. A mógłby go dobić. Zaczął biec w Twoją stronę, był zadziwiająco daleko, ale coraz bliżej. Odwróciłaś się w stronę Raltsa. Jeden z bandytów otrząsną się z transu i próbował uderzyć Twojego pokemona. Pok nie miał szans, aby się obronić, musiałaś mu pomóc.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#30 2012-06-22 16:48:49

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Ścisnęłam mocno strzałę, którą trzymałam w dłoni i ruszyłam pędem w stronę Raltsa. Obawiałam się, że nie zdążę dobiec na czas, toteż biegnąc naciągnęłam ją na łuk i wystrzeliłam, celując w szyję mężczyzny. Nie byłam jednak pewna, czy to wystarczy, dlatego pędząc nadal, wyciągnęłam kolejną strzałę z mojego kołczanu i wycelowałam również w szyję. Trochę wcześniejszej praktyki sprawiło, że nie miałam większych trudności z trafieniem w cel, ale i tak modliłam się w duchu, abym trafiła wystarczająco, aby Ralts przeżył.   Spróbuj zrobić unik! - krzyknęłam do niego. Następnie chwytając mocno ostatnią strzałę wycelowałam w bok przeciwnika, z zamiarem wbicia grotu głęboko w ciało [nie mogłam się powstrzymać ;x]. Wiedziałam, że jest to ryzykowne, ale tylko wtedy miałabym pewność, że koleżka nie wstanie i będziemy bezpieczni. Potem będę się martwić konsekwencjami.



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#31 2012-06-22 17:02:40

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Twój strzał był ogromnie precyzyjny, trafiłaś za każdym razem. Bandyta padł na ziemię, cały we krwi, a w okół niego wytworzyła się ogromna, ciemnoczerwona kałuża. Lepka maź dopłynęła aż do łapek Ralts'a, a ten straszliwie przestraszony zaczął biec w Twoją stronę. Michael był już obok Ciebie i zajął się "dezaktywacją" pozostałych dwóch bandytów, którzy nadal byli pod działaniem ataku Ralts'a. Już po chwili cała gromada bandytów leżała bez ruchu dookoła Was, a ty, Michael i Ralts staliście bardzo blisko siebie, dysząc ze zmęczenia.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#32 2012-06-22 17:18:00

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Zamknęłam Raltsa w żelaznym uścisku. Nigdy więcej tak nie rób, okej? Wiem, że byłeś zdezorientowany i także się bałeś, ale następnym razem trzymaj się blisko mnie, albo Michaela. - przekazałam mu mentalnie, nadal nie wypuszczając go z objęć. Wzięłam jeszcze kilka uspokajających oddechów i zwróciłam się do chłopaka:
- Wszystko w porządku? - rozejrzałam się po ciałach, po czym wyjęłam moje zakrwawione strzały z ich ciał i lekko wytarłszy o trawę schowałam z powrotem do kołczanu. Wolałam ich nie marnować. - Ja osobiście czuję się lepiej. W każdym bądź razie lepiej nie zostawajmy tu dłużej, to mogli być jedni z porywaczy Russell'a, lepiej więc rozejrzeć się po okolicy..muszą mieć jakąś kryjówkę czy coś. -  dodałam stanowczo, ocierając czoło.



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#33 2012-06-22 17:32:39

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

- Mi nic nie jest. Bardziej martwiłem się o Ciebie i o Raltsa, bo... e... na Was napadło ich więcej... - powiedział do Ciebie Michael i wyraźnie się speszył, bo spuścił głowę w dół, aby uniknąć Twojego wzroku. Ralts nie chciał wcale wyjść z Twojego uścisku, więc musiałaś nieść go na rękach. Michael ruszył na przód bez słowa, chyba powinnaś pójść za nim.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#34 2012-06-22 17:37:17

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Przyspieszyłam, aby zrównać się krokiem z Michael'em i poprawiłam nieco Ralts'a, który ułożył się w moich ramionach. Cwaniak - wymamrotałam do niego, po czym zerknęłam powoli na chłopaka idącego obok mnie.
- To co teraz? Nie bardzo orientuję się w okolicy i nie wiem, dokąd warto iść, a raczej skąd rozpocząć poszukiwania. - bąknęłam lekko zażenowana. No bo co on sobie o mnie pomyśli? Porywcza dziewczyna z łukiem rzuca się w świat, nie znając nawet okolicy, w której mieszka.



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#35 2012-06-23 21:04:52

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Michael milczał przez dłuższą chwilę. Mimo widocznego zakłopotania odezwał się w końcu, jednak głos nieco mu się załamywał:
- Myślę, że powinniśmy ruszyć w stronę Yokoto. Tam jest wiele szajek i tym podobnych. Może któraś z nich porwała Twoją osobę?
Po skończeniu zdania znowu spuścił głowę, chyba czuł się nie najlepiej. Może to przez tego bandytę, w końcu ostro mu przywalił w twarz.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#36 2012-06-23 21:26:25

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Dotknęłam delikatnie jego ramienia.
- Wszystko w porządku? - zapytałam z troską. - Chcesz odpocząć? - dodałam niepewnie.
Nie chciałam, żeby Michael się męczył i szedł, udając, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę skręcał się wewnętrznie z bólu. Zmarszczyłam brwi, myśląc gorączkowo, co mogłabym zrobić, aby jego ból się zmniejszył... - Tylko nie wciskaj mi kitu, że jest okej, bo na to nie pójdę. Lepiej od razu się przyznaj. - burknęłam ostrzegawczo. Nasza podróż mogła chwilkę poczekać.



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#37 2012-06-24 09:21:27

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

-Nie, nic, tylko... - Michael nie dokończył zdania i upadł tuż przed Tobą na ziemię. Był jak nieżywy, jego twarz oblał pot. Było z nim źle, bardzo. A najgorsze, że nie wiedziałaś co mu dolega. Może ten wstrętny bandyta miał jakąś truciznę? Chociaż nie, przez uderzenie kogoś zatruć? Coś... niezbyt prawdopodobne.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#38 2012-06-24 09:54:28

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Zamarłam widząc, jak chłopak pada na ziemię. Na coś takiego nie byłam przygotowana. Już straciłam wszystkich mi bliskich, nie pozwolę i zginąć jemu.
Uklęknęłam obok i zbadała dłonią jego puls.
- Ralts, rozejrzyj się za jakimiś ziołami w okolicy, albo czymkolwiek, co tylko mogłoby mu pomóc. - nakazałam drżącym głosem, wyjmując butelkę wody z mojej torby. Odkręciłam ją i wlałam odrobinę zawartości do ust chłopaka - No pij, proszę. Nie umieraj mi tutaj! - krzyknęłam.



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 

#39 2012-06-24 10:30:16

Reita-chan

The little *big!* parafreak

Skąd: Parafreak land
Zarejestrowany: 2011-10-29
Posty: 216

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Ralts wbiegł w gęste krzaki, straciłaś go z oczu. Woda wypływała z ust Michaela, nie połykał jej. To oznaczało, że jest całkiem nieprzytomny. Spojrzałaś na jego ramię, bo zauważyłaś na nim coś w rodzaju kolorowego patyka z wzorkami. To była strzałka, strzałka z trucizną. Niedobrze. Coś złego się dzieje. Nagle poczułaś ostre ukłucie w lewym przedramieniu. Spojrzałaś na nie momentalnie, ta sama strzałka, taka jak u Michaela. Chciałaś wstać, wyjąć draństwo z ręki. Nie udało się, prawa ręka Ci zdrętwiała, cały świat zawirował. Przed oczami latały Ci białe plamy, które zamieniały się z czasem w szare, potem w czarne. Było ich coraz więcej, aż w końcu pokryły wszystko. Poczułaś, że prawie ramię strasznie Cię boli, najwyraźniej upadłaś. Byłaś jak ślepy, naćpany człowiek na haju. Po kilku sekundach straciłaś wszystko, czucie, wzrok, słuch, węch też. Była tylko czarna dziura.
Obudziłaś się z ogromnym bólem głowy. Przed oczami falowały Ci kraty, próbowałaś się poruszyć, ale coś blokowało wszystko, co robiłaś. W uszach coś nieprzyjemnie piszczało, cały świat nadal lekko wirował. Przed Twoimi oczyma pojawiła się czarna plama z bladą, rozmazaną kulą na wierzchu. Zamknęłaś oczy, po chwili znowu je otworzyłaś. Teraz obraz był już wyraźny. Siedziałaś w małej klatce, przed Tobą wielkie ognisko. Kilka metrów od sterty palącego się drewna stała wielka rzeźba. Najwyraźniej kobiety. Postać była strasznie zniekształcona. Jej dłonie ozdabiało po sześć palców z pazurami jak u kota. Głowa pokryta była mchem tylko z prawej strony, chyba miało to służyć za włosy. Na twarzy posągu widać było coś w rodzaju połamanych okularów bez szkiełek.
Rozejrzałaś się nerwowo dookoła, aby znaleźć wzrokiem Michaela. Wszędzie było pełno klatek, w środku nich mężczyzn i młodych chłopaków. Tylko ty jedna byłaś tutaj kobietą. W jednej klatce, około metr od Ciebie, leżał nieprzytomny Michael.


http://img545.imageshack.us/img545/5923/reied.png

Offline

 

#40 2012-06-24 10:38:58

 SZATAN7

http://i.imgur.com/G4Kzq.png

13125568
Skąd: we mnie tyle wdzięku? :3
Zarejestrowany: 2011-06-01
Posty: 6666
Starter: Riolu :3

Re: Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Ból był nie do zniesienia, jednak walczyłam resztkami sił. Okolica, w której się znalazłam ani trochę mi się nie podobała, ba, przypominała coś w rodzaju dzikiego zlotu fanatyków, którzy składają ludzi w ofierze swoim wyimaginowanym bogom czy innym dziwactwom, które uznają za swoje 'guru'. Mimo odrętwienia jakie czułam udało mi się rozejrzeć i baczniej przyjrzeć leżącym mężczyznom. Gdy tylko ujrzałam Michaela gwałtownie odetchnęłam, chociaż moja ulga nie trwała długo - chłopak nadal leżał nie przytomny. To wywołało falę ogromnego gniewu, która przetoczyła się przeze mnie, no i zaczęłam się szamotać.
- Wypuśćcie mnie stąd! - na wpół krzyknęłam, na wpół warknęłam, zdesperowana, aby pomóc mojemu przyjacielowi.
W chwilę po tym, gdy moje szamotanie nic nie dało, uświadomiłam sobie, że nigdzie nie ma Raltsa. I na nowo ogarnął mnie mrożący krew w żyłach niepokój i złość. Chciałam ich wszystkich zabić, ale niestety, broni mojej nie było nigdzie w zasięgu wzroku. A co tam, i gołymi rękami rozprułabym ich gardła, gdyby tylko skrzywdzili Raltsa labo Michaela. Teraz z ogromną niechęcią i obrzydzeniem moją bezradnością musiałam czekać na dalszy rozwój wydarzeń i uważać...

Ostatnio edytowany przez Itaschi (2012-06-24 12:02:36)



http://i46.tinypic.com/oubdyv.png


"Nawet diabeł może zapłakać, gdy rozejrzy się po piekle i zrozumie, że jest tam sam."

Offline

 
  • Index
  •  » Archiwum
  •  » Na ratunek Russellowi - przygoda Itaschi.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.informatyka2008.pun.pl www.vintage-cup.pun.pl www.brutal.pun.pl www.mikolajki-inaczej.pun.pl www.oazambdrprokocim.pun.pl